Aktualności

Giovanni Savarese: „Raúl jednym słowem? Doskonałość”

- Raúl jest jak dobre wino, które z wiekiem staje się jeszcze lepsze – powiedział nam Giovanni Savarese na kilka dni przed meczem New York Cosmos z FC Edmonton, podczas którego Raúl zdobywał siódmego gola sezonu i walczył z drużyną o pierwsze miejsce sezonu zasadniczego NASL. Miesiąc temu trener New York Cosmos udzielił w Nowym Jorku wywiadu dla Radia Gdańsk oraz RealMadryt.pl.
RealMadryt.pl: Proszę nie mieć mi tego za złe, ale chciałabym zacząć od przedstawienia Pana europejskiej publiczności. Wielu kibiców zna Pana ze względu na to, że to Pan namówił europejską legendę, Raúla, na dołączenie do New York Cosmos. Niewielu z nich jednak pewnie wie, że przez 18 lat Pan sam był również profesjonalnym zawodnikiem – głównie w Ameryce, choć miał Pan też epizod w Walii. No i oczywiście rozegrał Pan 30 spotkań i zdobył 10 goli dla reprezentacji Wenezueli. Z którego z tych osiągnięć jest Pan najbardziej dumny?
Giovanni Savarese: Z tego, że przez całe swoje życie mogę mieć styczność z piłką. Futbol jest moim życiem i pasją odkąd byłem dzieckiem. Oczywiście, jestem również dumny z osiągnięć z przeszłości, jako zawodnik. Ale to bycie częścią New York Cosmos jest dla mnie największym powodem do dumy. Posiadanie zawodników takich jak Raúl czy Marcos Senna jest wspaniałe. Trenowanie takich piłkarzy jest niesamowite, bo ułatwiają zadanie każdemu trenerowi.
Czy jako trener, który był w przeszłości piłkarzem, uważa Pan, że by zostać dobrym szkoleniowcem, należy najpierw być dobrym zawodnikiem? Czy konieczne jest zrozumienie piłki z perspektywy boiska, czy może wystarczy dużo o niej wiedzieć i pasjonować się nią, by sprawdzić się w roli trenera?
To bardzo dobre pytanie, na które każdy odpowiedziałby pewnie inaczej. Ja osobiście uważam, że ważne jest to, by najpierw grać, bez względu na poziom. Są rzeczy, które trener musi wiedzieć – o szatni, o relacjach między zawodnikami. A żeby je zrozumieć, musiał tam kiedyś być, dlatego sądzę, że uprzednie bycie zawodnikiem to wielki plus. Wiem, że było kilku świetnych trenerów, którzy sami nigdy nie grali w piłkę, ale uważam, że doświadczenie wyniesione z szatni to bardzo ważna rzecz.
Jak bardzo różne jest znajdowanie się po jednej i drugiej stronie? Czy jako zawodnik widział Pan rzeczy, których nie widzi Pan już jako trener – albo na odwrót?
Kiedy jesteś zawodnikiem, bardziej skupiasz się na sobie i na tym, co ty sam musisz zrobić dla drużyny. Myślisz także kolektywnie, ale przeważa myśl o tym, jakie sam możesz wziąć na siebie odpowiedzialności podczas meczu, by pomóc kolegom. Będąc trenerem zmienia się postrzeganie pewnych spraw, bo musisz pracować z wieloma różnymi osobowościami i podejmować nieraz trudne decyzje: wystawić 11 konkretnych zawodników, wybrać osiemnastkę na mecz, myśląc jednocześnie o tym, jaką piłkę chcesz zagrać i jacy zawodnicy będą ci do tego potrzebni. A zatem są to dwie zupełnie różne sytuacje i dla niektórych przemiana z zawodnika w trenera nie jest prosta. Mi przyszło to dość łatwo, bo jeszcze będąc piłkarzem robiłem notatki z treningów, wiedząc, że w przyszłości chcę zostać trenerem.
Myślę, że z europejskiego punktu widzenia dość interesujące jest dla nas to, czy piłka nożna w Stanach Zjednoczonych wzoruje się na piłce w Europie. Czy Europa zawsze jest dla was przykładem?
Myślę, że przykładem jest cały świat. Europa oczywiście również, gdyż posiada wiele doskonałych lig, tylu świetnych zawodników oraz wiele historycznych momentów – dobrych i złych. Wszystkie te przykłady służą nam do podnoszenia poziomu futbolu w Stanach Zjednoczonych, gdzie odnotowaliśmy wielką poprawę w przeciągu ostatnich lat. Zwłaszcza w tym roku piłka nożna rozkwitła u nas po mistrzostwach świata w Brazylii. Wszystkie amerykańskie ligi są pełne drużyn posiadających świetnych zawodników. Przed nami wciąż wiele pracy, ale przyszłość wygląda dla nas znakomicie.